lipca 2013

0

Targ warzywny w Johnsonville

Posted on wtorek, 30 lipca 2013

Od dłuższego czasu wybierałam się na coniedzielny targ warzywny który odbywa sie w Johnsonville. Tego typu targi są bardzo popularne i każde szanujące się miasto i miasteczko taki ma! Relacja i zdjęcia miały mieć miejsce 2 tygodnie temu ale... Wiecie co należy sprawdzić przed wyjsciem z domu jeżeli idziemy gdzieś porobić zdjęcia? Czy ma się kartkę pamięci w aparacie! Z targu niestety wróciłam bez zdjęć ale za to z siata pełną warzyw i owoców. W kolejnym tygodniu trochę nami trzęsło więc nie bardzo mi w głowie był tarf ale wreszcie w tę niedzielę wybrałam się porządnie przyszykowana ;)Plusem takich targów jest cena- produkty są tańsze niż w supermarketach i są tez świeższe. No i atmosfera zupełnie inna. Oprócz stoisk warzywno-owocowych jest tutaj kilka budek z azjatyckimi produktami spożywczymi i z czyms na ząb :)





Te czerwone kłącza nazywają się yams i bardzo dobrze smakują upieczone w piekarniku!

3

Emergency kit i po raz ostatni o trzęsieniu

Posted on niedziela, 28 lipca 2013

Wiem, że wałkuję temat trzęsienia od tygodnia ale obiecuję- to już ostatni post na ten temat ;) Jako że przęciętny Kiwus jest jak Polak- mądry po szkodzie, więc o przygotowaniach do katastrofy myśli dopiero po tym jak coś się stanie. Wiadomo ze z matką naturą nie da się wygrać, ale można się przygotować na 'najgorsze'. Każdemu tutaj poleca się zorganizowanie sobie zastawu 'w razie W' zawierającego zapas wody na co najmniej 3 dni, jedzenia w puszkach lub suszonego, apteczki, latarki, rękawic roboczych i kilku innych przydatnych rzeczy. Można kupić gotowe zestawy. My akurat w domu mamy taki zestaw, ale dopiero teraz zebrałam się do porządnego zapakowania go! 


W fabrycznie nowym zestawie znajduje się:

-bidony
-gwizdek
-apteczka
-plastry
-koc (tzn taki kocyk ze złotka pomagający utrzymać ciepło)
-lightstick-czyli świecące pałeczki
-zapałki
-maska przeciwpylna i rękawice robocze coby się spod gruzu wykopać
-scyzoryk
-kamizelka odblaskowa
-karty do gry- no ba jak się gdzieś utknie to przynajmniej można sobie pasjansa ułożyć lub pograć w brydża ;)
-reklamówki, woreczki- przenośna toaleta

Na zdjęciu jest też specjalna latarka dołożona już przeze mnie. Specjalna, bo oprócz baterii można ją zasilić siłą własnych rąk, podładować telefon i posłuchać radia. Oprócz tych rzeczy do plecaka wrzuciłam puszki z jedzeniem, baterie, więcej zapałek, papier toaletowy i chusteczki, numery telefonów do rodziny, centrum kryzysowego i innych przydatnych miejsc.
I jak każdy Kiwis mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała z tego korzystać...

0

Homegrown artist #2 Shihad

Posted on piątek, 26 lipca 2013

W zeszłym miesiący przedstawiłam was Gin Wigmore (którą wprost uwielbiam!), dzisiaj czas na

Shihad (Pacifier) 


Shihad to grupa założona w 1988 roku w Wellington. Swą nazwę zawdzięcza filmowi 'Duna' jednak z powodu brzmienia podobnego do islamskiego terminu 'jihad' w 2002 zmienili nazwę na Pacifier ( albo przynajmniej pod taka występują w Stanach). Uwory trzymają się w rockowej atmosferze. Shihad mają w swoim dorobku 9 albumów, wszystkie posiadające status złotej bądź platynowej płyty w Nowej Zelandii i kilka z nich tez w Australii. 

Chlopaków miałam okazję zobaczyć na żywo- takiej energii i pasji jaką oni mają, mogą im pozazdrościć nastolatkowie! Koncert był fantastyczny- zespół jest bardzo charyzmatyczny i miałam sobie za złe że nie znałam prawie żadnego utworu :( Teraz nadrabiam i mam nadzieję że będę miała jeszcze okazję pobawić się na ich koncercie!




1

Who cares...

Posted on poniedziałek, 22 lipca 2013

W dzisiejszej gazecie:


Co do samych wstrząsów to troszkę się uspokoiło. W sumie ziemia trzęsie się co kilka minut ale tylko dwa lub trzy razy faktycznie można było to poczuć. Na dzisiejszej konferencji naukowcy przewidują mniej niż 10% szans na duże trzęsienie w ciągu następnych ale 39% w ciągu nastepnych 12 miesięcy. Pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem ok 35 budynków jest naruszonych, inżynierowie od infrastruktury mają ręce pełne roboty. Większość mniejszych szkód zostało już naprawionych a od jutra wszystkie biura i urzędy będą działały w miarę normalnie. Pomału wszystko wraca do normy...

1

... i nie przestaje

Posted on niedziela, 21 lipca 2013

W piątek pisałam o dość sporym trzęsieniu jakie miałam okazję doświadczyć. Dzisiaj o godzinie 7 zostałam obudzona kolejnym, też silnym, potem było jeszcze jedno a kilka minut po godzine piątej domem zaczęło trząść na tyle, że wraz z chłopakiem i znajomym szybko padliśmy nad ziemię oczekując najgorszego. Zgodnie z raportem który pojawił się chwilę poźniej trzęsienie miało 6.5 w skali Richtera (dla porównania- to w Christchurch 2 lata temu miało 6.3 ale centrum trzęsienia znajdowało się pod samym miastem)! Centrum trzęsienia była cieśnina Cooka, na szczęście tym razem było ono głębiej i w rezultacie kilka budynków w samym centrum miasta jest lekko popękanych, trochę uszkodzeń infrastruktury wodno-kanalizacyjnej i linii energetycznych (szkody będą ocenione w ciągu najbliższych dni). Nikomu nic się nie stało. Władze zalecają trzymanie się z daleka od centrm miasta do jutrzejszego popołudnia w razie wstrząsów wtórnych.

Taka trochę jestem roztrzęsiona ( bardzo adekwatne określenie!) Wcześniejsze trzęsienia, które odczułam były niegroźne. To dzisiejsze dało mi trochę do myślenia i faktycznie się bałam, że budynek się zawali i komuś może stać się krzywda. Bardzo stresujące przeżycie. Swoją drogą jakiś czas po trzęsienu wybraliśmy się do znajomego i słuchaliśmy w samochodzie radia. Trafiliśmy na audycję gdzie ludzie dzwonili i opisywali swoje wrażenia i przemyślenia na temat wstrząsów. Jeden ze słuchaczy z typowo kiwuskim podejściem stwierdził że ' yeah, we had a good shake over here'  ale kolejna słuchaczka zszokowała wszystkich. Starsza pani ( słychać po głosie) zadzwoniła z Christchurch i oświadczyła, ze nagle cały kraj mówi o 'jakimś' tam trzęsieniu w Wellington gdy tak naprawdę to my tutaj nawet nie wiemy czym prawdziwe trzęsienie jest i że takie coś nawet nie powinno być nagłaśniane... Generalnie cały ton jej wypowiedzi był bardzo lekceważący i złośliwy. Szybko została jednak puszczona przerwa reklamowa a po chwili prowadzący audycję skomentował " Jeżeli jeszcze nas słuchasz to powiem ci, że w trakcie całej mojej kariery zawodowej nie spotkałem się bardziej bezduszną i złośliwą osobą niż ty". Skąd się biorą tacy ludzie???

Trzęsienie w końcu zmusiło mnie do zadbania o nasze bezpieczeństwo. Od miesięcy obiecywałam sobie, że kupię świeczki, zapałki, puszkowane jedzenie i zapasy wody ale jakoś wiadomo- nigdy się o tym nie myśli. Wieczorem wody i świeczek w supermarketach nie dało się znaleźć, ale uzupełniliśmy apteczkę i zapasy żywności. Trochę mi z tym lepiej ;)

2

Ziemia się trzęsie...

Posted on piątek, 19 lipca 2013

Przeżyłam dzisiaj trzęsienie ziemii ;) Jedne z niewielu które tak naprawdę poczułam, chociaż tego nie dało sie nie poczuć. 5.7 w skali Richtera jest już uznawana za silne, a to w dodatku było bardzo płytkie- jedynie 8 km pod ziemią. Na szczęście nikomu nic sie nie stało. A tutaj można o tym poczytać w wiadomościach.

0

Zimowa zima :)

Posted on niedziela, 14 lipca 2013

Wiele osób myśli, że Nowa Zelandia to taka mini-Australia- czyli ciepło i słonecznie przez okrągły rok. Nic bardziej mylnego. Nowa Zelandia to dwie główne, relatywnie małe wyspy na środku oceanu- klimat panuje tu wybitnie morski- wysoka wilgotność powietrza, silne wiatry i w miarę umiarkowane temperatury. W lecie oznacza to zazwyczaj 20-25 C a w zimie 5-15 C.
Dzisiaj na zewnątrz mam 8 stopnii i do tego wiatr sięgający w porywach do 130 km/h. Oznacza to, że jak zawieje to naprawdę ciężko jest się utrzymać na nogach ;) Takie wiatry są typowe dla Wellington- często nazywaneg Windy Welly. Do tego tez nawiązuje napis znajdujący się na wzgórzu który można zobaczyć w drodze na lotnisko. Jak tu przyjechałam (październik 2011) wellingtończycy mieli okazję wybrać jeden z kilku projektów. Cieszę się że wybrali akurat ten :)

Trzymajcie się ( ja się trzymam i to nie tylko dlatego, że wieje ;)
Źródło: http://blandforddailyphoto.blogspot.co.nz/2012/07/1889-wellington-blown-away.html

2

Wellington miasto kawa pachnące

Posted on piątek, 5 lipca 2013

W przerwach na reklamy w True Blood (mówiłam Wam, że tutejsza telewizja jest całkiem na czasie z serialami? ) postanowiłam napisac kilka słów o kawie. Ja osobiście kawy nie pijam, ale bardzo lubię jej smak w deserach i napojach. Wellington jest miastem, gdzie prawie wszyscy piją kawę i gdzie można ją kupić prawie wszędzie- kawiarnie, restauracje, sklepiki, budy, budki i budeczki, przyczepy i przyczepki...
Jest też kilka palarnii kawy i jedną z nich możecie zobaczyc na zdjęciach. Do Havany zaprowadził mnie kolega i bardzo się z tego cieszę. Na miejscu jest mała kawiarnia, bardzo klimatyczna, taka trochę retro gdzie można zjeść małe przekąski, bułeczki, ciasteka i oprócz kawy można skosztować też różne szejki i smoothies. Szejk kawowo-czekoldowy jest fantastyczny, chociaż ciężko go skończyć bo jest dość spory! Na miejscu można też podejrzeć proces palenia kawy i dowiedzieć się więcej na temat ziaren i temperatur. Ja się tak zagadałam z chłopakiem tam pracującym, że znajomy myślał, że go zostawiłam tam samego ;)
Zdjęcia pokazują tylko tą palarnię, niestety nie mam zdjęć samej kawiarenki.
I jeszcze dodam tylko, że w NZ powstała też tak zwana 'flat white' czyli kawa z mlekiem, ale o innych proporcjach niż zwykłe caffee latte. Ponoć robi się coraz bardziej popularna w Stanach i w Anglii, i oczywiście Australia stara się przywłaszczyć  sobie jej stworzenie;)










1

Wellington w zdjęciach

Posted on poniedziałek, 1 lipca 2013

Dzisiaj będzie zdjęciowo. Nie chce mi się pisać, brakuje mi weny, za to chętnie pokażę Wam jak wygląda The Coolest Little Capital in the World :)


Widok na port
Widzicie polską flagę?
The Hive- tutejsza siedziba parlamentu

Popularne miejsce na spędzenie przerwy na lunch. 

zdjęcie deszczowe, żeby nie było, że tu tylko słońce świeci
Typowa uliczka

Wzdłuż wybrzeża ;)