3

Za co kocham Nową Zelandię

Posted on niedziela, 13 października 2013

Wiem, że wpis miał być wczoraj, ale dopadło mnie przeziębienie i mózg odmówił wspólpracy- sklecenie paru zdań było zbyt ciężkie ;) Dzisiaj jest troche lepiej wiec zapraszam do lektury.

Dwa lata temu pełna obaw wyladowałam na nowozelandzkiej ziemii, nie do końca nawet wiedząc czego się spodziewać.  Kraj przerósł moje oczekiwania i na prawdę czuję się tu jak w domu :) A co najbardziej mi się tutaj podoba?


  1. Krajobrazy. Gdziekolwiek się człowiek nie ruszy to widoki są zachwycające. Co ja Wam będę mówić- zdjęcia pokazywane na blogu same o tym świadczą ;)
  2. Urzędy. Po przebojach z polską skarbówką czy urzędem miasta przy załatwianiu malo istotnej sprawy doceniłam tutejsze urzędy. Przez dwa lata bezpośrednio do czynienia miałam jedynie z Urzędem Imigracyjnym i było to całkiem przyjemne doświadczenie- człowiek jest traktowany normalnie, z szacunkiem, a jak się czegoś nie wie to urzednik pomoże i wytłumaczy. W PL nie zawsze... Tutejsza skarbówka sama oblicza podatki, nie ma żadnych deklaracji, wypełniania PIT-ów... Po prostu państwo przyjazne obywatelowi.
  3. Ludzie. Otwarci, przyjecielscy i pomocni. Oczywiście nie każdy i nie wszędzie ale ogólnie rzecz biorąc to ludzie są tutejszym skarbem narodowym :) 
  4. Sklepy i supermarkety. A raczej wybór towaru. Dzięki temu, że mieszka tutaj wielu imigrantów, w sklepach wybór produktów europejskich, azjatyckich czy wyspiarskich jest wręcz zawrotny. I wcale nie kosztują one majątku. Jest też dużo nieznanych mi owoców i warzyw, a to zawsze inspiruje mnie do eksperymentów w kuchni- mniej lub bardziej udanych ;)
  5. Restauracje i knajpy. Kiwusi lubią sobie dobrze zjeść a wybór restauracji, przynajmniej w Wellington przyprawia o zawroty głowy. Od małych chińskich take away'ów, sushi trains, hiszpańskich tapas, hinduskich curry po typowe brytyjskie pieczenice czy wieprzowinę z sosem jabłkowym ;) Mnie zawsze zachwyca różnorodność burgerów, których przygotowywanie urosło w niektórych knajpach do poziomu sztuki.
  6. Zamiłowanie do sportu. Kiwusi dzielą się na otyłych i nieotyłych o czym niedługo napiszę. Ta nieotyła połowa kiwusów uwielbia aktywność fizyczną. Zawsze na ulicy można dostrzeć kogoś biegającego czy na rowerze. Weekendowe wycieczki po górach to norma dla wielu, ewentualnie pozostają też sporty wodne bo dostęp do morza ma tutaj każdy :)
  7. Naturalne kosmetyki. Od jakiegoś czasu interesuje mnie bardziej naturalna pielęgnacja. Wybór kosmetyków bez SLS-ów, parabenów i takich tam jest tutaj niesamowity- czy w aptekach czy w sklepach eco.
  8. Zero presji. Albo inaczej- luz totalny. Nikt tutaj nie dba o to jak wyglądasz, co robisz ze swoim ciałem, włosami i czy może chodzisz po ulicy śpiewając sobie na głos. Wygląd oczywiście liczy się w biurach czy administracji państwowej ale zasady są o wiele mniej rygorystryczne niz w Europie. Nikt cię tutaj nie 'zjedzie wzrokiem' za tatuaż, oryginalną fryzurę, dziurawe spodnie, brak butów czy za gadanie do samego siebie.
  9. Toalety publiczne. Dostępne za darmo, dla wszystkich, czyste i zadbane. Czy to w centrum miasta czy podczas podróży po kraju. Wiem ze to dziwny punkt, ale prawda jest taka, że w PL jeżeli znajdzie się bezpłatne toalety, to czasami lepiej jest tam nawet nie wchodzić... Tutaj też można znaleźć kilka kabin prysznicowych dostępnych dla obywateli, również za darmo ;)
  10. Mieszkania/domy. Przeciętny Kiwus nie potrafi sobie wyobrazić mieszkania na 50 mkw z rodziną czy salonu który jest także sypialnią rodziców- a często to tak wygląda w PL. Tutaj oczywistym jest że ma się jadalnię, przynajmniej jeden salon i często pomieszczenie gospodarcze na pralkę. Tych pomieszczeń nawet nie wlicza się ilości pokoi. Moje mieszkanko/dom jest uznawany za mały, a ma ok 70mkw ;)

Discussion

  1. I za to wszystko pewnie też pokochałabym NZ :) Nieustannie Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że mamy podobną historię... :) z tym, że inny kraj no i my nadal niestety jeszcze żyjemy daleko od siebie... ale niedługo się to zmieni :) co do Nowej Zelandii, to mam nadzieję, że kiedyś ją odwiedzę!
    Będę tu zaglądać! :)

    OdpowiedzUsuń