Rezydencja
Posted on niedziela, 3 marca 2013
Kiedy zdecydowałam się na przyjazd do Nowej Zelandii sen z oczu spędzała mi wizja użerania się z Biurem Immigracyjnym. Miałam do tego urzędu bardzo polskie podejście- godzinne kolejki, niemili urzędnicy, wleczące się tempo rozpatrywania podań i ogólny bałagan... Rzeczywistość jednak okazała się inna. Za pierwszym razem zdobycie wizy zajęło mi 30 minut, za drugim kilka dni. W styczniu złożyłam podanie o rezydencje czyli prawo do stałego pobytu. Zgodnie z informacją zawartą na stronie BI czas oczekiwania na przypisanie urzednika zajmującego się rozpatrzeniem sprawy może wynosić do 6 miesięcy. Samo rozpatrzenie nie ma chyba nawet ram czasowych. Wizy rodzinne- a do takich zalicza się moja, na szcęście mają priorytet :) Po tygodniu od złożenia papierów dostałam maila od urzędniczki przypisanej do mojej sprawy z informacją ze muszę dostarczyć dowody na bycie w związku... Czyli cała szopka ze zdjęciami, listami od rodziny i przyjaciół, rachunkami, umowami itp zaczęta od nowa ( za pierwszm razem też musiałam to zrobić) Na szczęście po tygodniu kurierem ( o 7 rano w sobotę!) została mi dostarczona informacja że moje podanie zostało rozpatrzone pozytywnie! Jeszcze musiałam wpłacić 300 dolarów na pomoc dla immigrantów (dostępna jest infolinia, tłumacze, kursy przystosowujące do życia w NZ i kursy języka angielskiego- z żadnego z nich nie korzystałam ale dobrze że są dostępne) i oto jest:
Discussion