1

Zoo i akwaria w Sydney

Posted on poniedziałek, 1 grudnia 2014

To już początek grudnia!!! Pierwszy dzień lata w Nowej Zelandii przywitał nas niskimi temperaturami i deszczem więc bardzo chętnie wrócę pamięcią do cieplutkiej Australii :)

Tym razem trochę zdjęć z zoo i akwariów w Sydney bo przecież ma ono do zaoferowania więcej niż tylko operę i most. Na pierwszy ogień poszło Sea Life Aquarium. Nie spodziewałam się za dużo bo akwarium jest dość małe ale było całkiem fajnie. Niestety zwiedzaliśmy je w weekend i ilość turystów była porażająca! Nie ma to jak turystka narzekająca na turystów ;)

 Niebieskie pingwinki - najmniejsze pingwiny na śwecie ale chyba tez najsłodsze!
A to "sałatowa ryba" czyli dugong (dugoń). Dugongi to dość duże ssaki, a nie ryby. Życie spędzają głównie na jedzeniu trawy morskiej lub sałaty - tak 80-120 kilogramów dziennie!!! Niestety są też gatunkiem zagrożonym. Dugongi spotyka się je głownie w wodach australijskich.

Potem przyszedł czas na Wildlife Sydney Zoo, które znajduje się tuż przy akwarium. Na szczęście zrobiło się już późne popołudnie i mieliśmy zoo prawie dla siebie! Zoo niewielkie ale mieliśmy okazję zobaczyć trochę płazów i gadów, kangury i koale, kookabarry (tutejsze zimorodkowate ptaki po polsku zwane dacelo), diabły tasmańskie czy kazuary.
I porównanie - jak widać największy gatunek kangurów jest sporo wyższy niż ja!
Kolejnego dnia wsiadliśmy na prom i wybraliśmy się do Toronga Zoo. Liczyłam na wiele bo jest to jedno z tych bardziej znanych zoo na świecie. Niestety się przeliczyłam... W sumie to miałam za wysokie oczekiwania i się trochę rozczarowałam. Poza tym ilość turystów była porażająca!!! Wydaje mi się też, że turyści-rodzice z małymi dziećmi na wakacjach tracą kompletnie jakąkolwiek kontrolę nad swoimi pociechami - największe przegięcie to latarki w pawilonach ze zwierzętami nocnymi! Ech... dopiero interwencja pracownika zoo trochę to ukróciła.

Mimo że Zoo nie spełniło moich oczekiwan to i tak jestem zadowolona, że tam pojechaliśmy bo spełniłam jedno z moich marzeń i spędziłam magiczne pół godziny podglądając dziobaki! Są to zwierzęta nocne i bardzo szybkie więc zdjęcia to jeden wielki niewyraźny kształt ale wspomnienia oczywiście ze mną zostaną. Zawsze też myślałam, że dziobaki są dośc spore a tu zaskoczenie - mają one jakieś 30-35cm! Po dziobakach poszliśmy oglądać foki i pingwiny i czym prędzej ewakuowaliśmy się z zalewu turystów :)
W ostatnim dniu w Sydney odwiedziliśmy Sea Sanctuary w Manly. Najbardziej wciągnęły mnie meduzy - lepsze niż lampy lavy! Ale były też skrzydlice, rekiny, płaszczki i pingwiny... Chyba nie musze mówić, że uwielbiam pingwiny?


A wy macie jakie zwierzęta lubicie? Macie jakieś zwierzęce marzenia?

Discussion