"Kiedy wpadniesz między wrony...
Posted on niedziela, 1 listopada 2015
... musisz krakać tak jak one" to przysłowie powtarzałam sobie w głowie kiedy mój budzik odezwał się dzisiaj o 4 rano. W sumie to powtarzałam to powiedzonko w wersji angielskiej czyli "when in Rome do as Romans do". Niezależnie od języka, przysłowie to powstrzymywało mnie przed wróceniem do ciepłego łóżka. A po pięciu godzinach snu łóżko mało niemałą moc przyciągania. No ale 10 min od pobudki byliśmy już w drodze do znajomych.
Co Kiwusi robili dzisiaj tak wcześnie? Oczywiście oglądali rugby!!! Nie wiem czy w Polsce wogóle się o tym mówiło ale właśnie skończyły się Mistrzostwa Świata w rugby. Całkiem możliwe, że się o tym nawet nie wspominało bo w naszym kraju się w rugby za bardzo nie gra. Światowymi potęgami w tym sporcie są NZ, Australia, RPA, Argentyna, a w Europie Wielka Brytania, Francja czy Irlandia. Tym razem mistrzostwa odbywały się w Wielkiej Brytanii co niestety dla Kiwusów oznacza mecze zaczynające się wczesnym rankiem. Ja bez bicia przyznam, że obejrzałam jedynie dwa z nich - kiedy All Blacks (Nowozelandzka drużyna) walczyła o półfinał z Francją i ten dzisiejszy z Australią. Emocje były ogromne - po pierwsze broniliśmy pucharu, który wygraliśmy 4 lata temu u siebie - w Nowej Zelandii. Po drugie graliśmy z Australią, a to zawsze oznacza ciekawe mecze i większe zaangażowanie ze względu na bycie "naturalnymi wrogami". Po trzecie - mieliśmy szanse na wygranie pucharu po raz trzeci, co do tej pory nie udało się żadnemu innemu krajowi. A po czwarte ten mecz to zakończenie pewnej ery bo był to ostatni mecz dla kilku kluczowych zawodników. All Blacks nie będą już takie same, chociaż nie sądzę żeby poziom gry się zmienił.
Mecz nie zawiódł! Pełen emocji, zaskakujących akcji i okrzyków zachętu lub rozczarowania. Na szcęście tych ostatnich nie było za wiele. Całkiem dobrze nam szo, do momentu w którym w drugiej połowie dostaliśmy żółtą kartkę co oznacza zejscie zawodnika z boiska na 10 min. Skończyło się to zmniejszeniem różnicy punktowej do zaledwie czteru punktów. Po 65 minutach akcji (mecz trwa 80) wciąż nie wiadomo było kto wygra. Na szczęście All Blacks nie zawiedli - ostatnimi siłami i z wielką klasą zdobyli dodatkowe punkty i mecz zakończył sie fantastycznym wynikiem 17-34 dla nas!!! Gdyby mecz był wieczorem to ulice Wellington stałyby sie jedną wielką imprezą (jak 4 lata temu). Tym razem niestety ciężko jest imprezować o 8 rano więc w ramach świętowania wspieliśmy się Colonial Knob w naszych koszulkach All Blacks :D
Rzeczywiście w Polsce nie było o tym słychać. Chyba, że coś przegapiłam.
OdpowiedzUsuń